Epigenetyka to dziedzina nauki, która jasno określa, że odpowiednimi zaleceniami żywieniowymi możemy wpłynąć na rozwój chorób genetycznych. Taką chorobą jest również alergia.
Profilaktyka chorób alergicznych u małych dzieci dotyczy już okresu ciąży. Niestety nic na ten temat się nie mówi.
Czy choroba jest urodą?
Gdy byłam młoda cierpiałam na anemię, która według lekarzy była moją „urodą”.
Jakież było moje zdziwienie, gdy w pierwszej ciąży tak bardzo się pogłębiła, że zagrażała mojemu zdrowiu.
Nikt wcześniej nie szukał przyczyny mojego schorzenia. Natomiast, gdy ją w końcu sama znalazłam i zastosowałam odpowiednio zalecenia opracowanego przeze mnie programu „6 kroków wyjścia z alergii”, kolejna ciąża przebiegała książkowo. Żadnych schorzeń a po anemii nie było nawet śladu.
Profilaktyka chorób alergicznych w okresie ciąży.
Już w okresie prenatalnym można zdziałać naprawdę dużo, aby dziecko nie cierpiało na alergię do końca życia, to kwestia zdrowych jelit matki, które mają kolosalny wpływ na zdrowie dziecka.
Prawda jest taka, że na zdrowych dzieciach nikt nie zarabia, dlatego epigenetyka jest na razie niedoceniana
Wyobraź sobie dziecko, które w okresie infekcyjnym będąc w środowisku rówieśników i narażone na zarażenia, choruje na infekcje tylko trzy – pięć dni, a czasami mając infekcje nawet o tym nie wiesz, bo przebiega- uwaga- bezobjawowo.
Tak się dzieje u dzieci na moich zaleceniach.
Bywało tak, że dzieci w przedszkolu chorowały na ospę. Natomiast dzieci na moich zaleceniach były bezobjawowymi nosicielami ospy.
Wyobraź sobie dziecko, które w trakcie rozwoju istoty białej w mózgu odpowiedzialnej za IQ oraz stosunki międzyludzkie, nie jest narażone na stany zapalne wynikające z nietolerancji pokarmowych, ponieważ ma zdrowe jelita z prawidłową florą bakteryjną.
Moje dziecko z drugiej ciąży, od poczęcia było prawidłowo prowadzone. Pierwsza córka od 2 roku życia. Nie było łatwo, ponieważ dopiero opracowywałam program „6 kroków wyjścia z alergii”. Wszystkiego się uczyłam. Od teorii, po praktykę.
To co zainwestowałam w nie, gdy były malutkie, procentowało od pierwszych godzin szkolnych. Przez cały okres edukacji do skończenia studiów, nigdy nie sprawdzałam im lekcji. Nigdy z nimi nie robiłam zadania domowego.